Jak strajk nauczycieli wpłynął na dzieci? Sprawdzone informacje i tylko profesjonalne prawdziwe wnioski oczami socjologa

Strajki były, są i będą. Ale są takie, które raczej można uznać za totalny błąd, bo o ile można zrozumieć, że lekarze chcą podwyżek, to niektóre grupy zawodowe co chwilę protestują albo straszą protestami. Jest jedna grupa zawodowa, których protesty doprowadzają większość społeczeństwa do szewskiej pasji i nie mamy tutaj na myśli górników, lecz nauczycieli. Zeszłoroczny protest dobitnie pokazał, że ich wymagania są zdecydowanie za duże. Ale czy ktoś zastanowił się jak ta cała sytuacja wpłynęła na dzieci?

Trochę suchych faktów

Nauczycieli z powołania jest niewielu, wszak niewielu marzyło by uczyć dzieciaki. Często po szkole średniej jest tak, że nie wiedząc co chce się dalej w życiu robić, wybiera się pedagogikę. Pomyślcie jak wiele otwieranych jest kierunków kształcących przyszłych nauczycieli. Oczywiście można zrozumieć, że każdy chce godnie zarabiać, ale wiecie też, że w większości zakładów pracy, aby móc liczyć na podwyżkę trzeba pochwalić się efektami, a jakie efekty można obecnie zauważyć? No właśnie żadne, niestety z roku na rok poziom nauczania maleje, co przekłada się na wyniki z egzaminów, które są coraz niższe, aż strach pomyśleć co będzie za kilka lat. Ponadto warto wziąć pod uwagę, że to całe przygotowywanie nauczycieli do lekcji często jest jakimś kłamstwem, wiecie my też mamy znajomych pracujących w szkole i żaden z nich nie spędza tyle czasu na przygotowaniu do pracy, ale powiedzieć można wiele. Nie uważamy, że taka praca jest ciężka, ciężka to jest praca na budowie czy w kopalni. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że pracownicy fizyczni nie uczyli się, to teraz pracują fizycznie, otóż nic bardziej mylnego, czego przykładem jest województwo śląskie. W JSW spora część zatrudnionych górników jest inżynierami bądź magistrami i pracuje w kopalni dlatego, że zarobek jest na przyzwoitym poziomie. Zatem skoro inni mogą się poświęcać dla zarobku, to w czym lepsi są nauczyciele? Chyba tylko ego mają wyższe, a nie powinni.

Wpływ strajków na dzieci

Mówi się, że bycie nauczycielem jest powołaniem. Aż człowiek ma ochotę się roześmiać, niby jakie to powołanie, bo powołaniem nie jest grożenie uczniom, że nie otrzymają promocji do następnej klasy bądź, że do egzaminów czy matur nie dojdzie. W takiej postawie można zauważyć tylko butność i arogancję, a brak w niej tego, co najważniejsze, czyli empatii do dzieciaków, które nie miały nawet materiałów do egzaminu ósmoklasisty. Czy tak powinno być? Jasne, że nie! Jak ma się wytłumaczyć dzieciom czy nastolatkom, że z powodu czyjeś arogancji odczuwają tak duży stres czy nie wiedzą czego się spodziewać. Strajki strajkami, każdy ma prawo, ale na wolności i prawie do strajków nigdy nie mogą cierpieć uczniowie i to niezależnie czy są to dzieci ze szkoły podstawowej czy nastolatkowie, a nawet młodzi dorośli.

Strach dzieci i niepewność rodziców

Wyobrażacie sobie, że nauczyciele chcieli za strajki otrzymać jeszcze wynagrodzenie. Ten szczyt perfidii jest aż trudny do opisania. A pośród tego wszystkiego są dzieci… zestresowane co dalej z ich edukacją. Niewątpliwie najbardziej stresowali się uczniowie, których czekały egzaminy. Jak mieli w spokoju przygotowywać się choćby do matury, skoro nadal nie wiedzieli czy ona się odbędzie, bo przecież nauczyciele powiedzieli, że nie tylko nie będą wystawiać ocen, ale i nie będą siedzieć w komisji egzaminacyjnej, na szczęście ten problem został rozwiązany przez rząd. Pomyślcie, że samo zbieranie materiałów do egzaminu ósmoklasisty wywoływały stres, a potem doszły jeszcze strajki, co spowodowało jeszcze większe zdenerwowanie.

Co czuły dzieciaki?

Dzieci czuły niepewność, zdenerwowanie, odczuwały duży stres, ale co także istotne, straciły zaufanie do nauczycieli. Co można pomyśleć o osobach, które grożą dzieciom, bo przecież ich strajk uderzał w grupę, w którą żaden strajk nie powinien uderzać. A konsekwencje postępowania nauczycieli są dalej odczuwane, nie wspominając już o tym, że wciąż część środowiska grozi strajkami, jakby ich owa sytuacja niczego nie nauczyła.

Dokąd zmierza szkolnictwo? Zapewne donikąd, bo dopóty uczniowie nie będą w systemie najważniejsi, dotąd nie ma co się spodziewać dobrych efektów.

Leave a reply

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij